14 sty 2017

vicky cristina barcelona

bardzo lubię kino Woody'ego Allena. widziałam wiele jego filmów, jednak szczególnie lubię powracać do Vicky Cristina Barcelona. dzieło to nie do końca zawiera cechy charakterystyczne dla wcześniejszych realizacji autora, których bohaterem był głównie neurotyczny intelektualista o specyficznym wyglądzie, mieszkający na Manhattanie, najczęściej grany przez samego Allena. Vicky Cristina Barcelona otwiera natomiast serię filmów kręconych w Europie, których konwencja i tematyka jest nieco inna.


to, co zachwyca mnie w filmie to przede wszystkim klimat. tworzą go kolorystyka, muzyka i obrazowanie, które idealnie oddają atmosferę słonecznej Barcelony. osobiście dużą wagę przykładam do kolorystyki filmów i niektóre z nich są po prostu przyjemne - napawają spokojem, dają poczucie odprężenia. tak właśnie dzieje się w tym przypadku. ciepłe, żołtobrązowopomarańczowe barwy doskonale wypełniają kadry i ciekawe ujęcia, którym w tle towarzyszą lekkie hiszpańskie dźwięki. muzyka jest dobrze dobrana i pozwala wczuć się w obraz tego miasta. moja ulubiona melodia jeszcze na długo po obejrzeniu filmu przypominała mi tą specyficzną atmosferę i wywoływała odczucie na pograniczu ukojenia i ekscytacji. oto ona:


pięknie ukazany jest również sam obraz miasta. reżyser dokładnie wykorzystuje i uwydatnia jego uroki. odkrywa i penetruje najważniejsze zabytki i wnętrza, które zwiedzają bohaterowie. po obejrzeniu filmu zdecydowanie nabiera się ochoty na wycieczkę do tak fascynującego miejsca. sama uwielbiam podróżować i zwiedzać, a Barcelona jest jednym z moich marzeń.

głównymi bohaterkami i jednocześnie przyjaciółkami są Vicky i Cristina. różnią się one diametralnie pod względem charakteru i poglądów. w jednej z małych hiszpańskich knajpek poznają artystę Juana Antonio, który staje się przyczyną wielu komplikacji. rozkochuje je w sobie, wikła w romanse i stawia w trudnych dla nich samych decyzjach i wyborach. kobiety muszą zrozumieć co jest dla nich ważne i czego tak naprawdę chcą od życia. mężczyzna przybliża im też miasto, które staje się dla przyjaciółek bardziej fascynujące.



najbardziej zainspirowała mnie postać Cristiny granej przez Scarlett Johansson oraz cały wątek jej romansu z Juanem Antonio i jego byłą żoną Marią Eleną. Cristina nie ma konkretnego celu w życiu, nie wie czego tak naprawdę oczekuje i chce. wie natomiast czego nie chce. na podstawie różnych doświadczeń może określić jaką drogą nie będzie podążać. kobieta usilnie szuka czegoś co, da jej szczęście i spełnienie. nie boi się próbować nowych rzeczy. jest gotowa na przygody i nietypowe sytuacje. od pierwszego spotkania z Juanem jest nim zaintrygowana. z łatwością wdaje się z nim w romans, a po czasie wprowadza się do jego domu. niespodziewanie w ich pełnym namiętności życiu pojawia się była żona mężczyzny. Juan Antonio i Maria Elena kochają się bowiem i nienawidzą jednocześnie. gdy nie są razem - tęsknią za sobą, a gdy postanawiają spróbować jeszcze raz - nie mogą ze sobą wytrzymać. brakuje im jakiegoś elementu, złotego środka, którym okazuje się być Cristina. trójka dorosłych ludzi rozpoczyna wspólne, szczęśliwe i pełne pasji życie.



fascynujący jest kontakt tych ludzi ze sztuką oraz fakt, że są artystami. Juan Antonio podobnie jak Maria Elena zajmują się malarstwem. dzięki Cristinie odzyskują natchnienie i tworzą kolejne obrazy. Cristina natomiast szuka czegoś, w czym byłaby dobra. próbuje różnych dziedzin, ale najlepiej odnajduje się w fotografii. najpierw robi zdjęcia różnym zakątkom miasta, potem skupia się na Marii Elenie, która staje się dla niej najciekawszym tematem. zdjęcia wywołuje samodzielnie w ciemni. para byłych małżonków bardzo chwali i zachwyca się fotografiami Cristiny. inspirujące jest oddanie się sztuce i wszelkiemu tworzeniu przez postaci filmu.





ostatecznie Cristina opuszcza swoich kochanków oznajmiając im pewnego dnia, że takie życie to nie jest to, czego pragnie. nie było jej z nimi źle, ale znowu pojawiła się w niej pustka każąca obrać nowy kierunek. bohaterka postanawia więc się temu poddać i wyruszyć w nieznane. wszystkie kolejne doświadczenia potrzebne jej są do zrozumienia samej siebie, odnalezienia sensu i inspiracji jako artystki. podnosi mnie to na duchu, bo uświadamia, że warto nieustannie szukać. nie wolno się bać i zrażać jeśli coś nam nie wychodzi lub nie pasuje. sami tworzymy siebie i powinniśmy żyć zgodnie ze swoimi pragnieniami.

film za każdym razem napawa mnie takimi właśnie odczuciami - chęcią tworzenia sztuki i życia w zgodzie ze sobą. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz