15 sty 2017

oh wonder

od ponad tygodnia nieustannie słucham piosenek z jednej, niedawno odkrytej przeze mnie płyty. jest ona debiutanckim projektem zespołu Oh Wonder. moja przygoda z ich muzyką zaczęła się ponad rok temu, kiedy to przypadkowo usłyszałam jedną piosenkę. zwróciła moją uwagę swoją oryginalnością i przemówiła do mnie od pierwszych dźwięków. nie była to muzyka jakiej zazwyczaj słuchałam. złożona z elektronicznych dźwięków, w dużej ilości przy użyciu klawiszy i z męsko-damskim wokalem. zaintrygowała mnie i nie chciała odejść przez długie tygodnie.


pamiętam, że sprawdziłam wtedy inne piosenki zespołu, by dowiedzieć się, czy wszystkie z nich mają tak specyficzny klimat. reszta nie zwróciła jednak mojej uwagi i dalej zachwycałam się ta jedną. Oh Wonder grali nawet koncert w Gdyni, jednak dla jednego utworu postanowiłam tam nie iść. pewnego dnia również moja przyjaciółka puściła mi inne kawałki z tej płyty, ale tak naprawdę dopiero w ostatnich tygodniach zakochałam się w albumie. od tej pory codziennie i to parokrotnie słucham wszystkich utworów i przyznam, że płyta ta zahipnotyzowała mnie całkowicie.


zespół to duet, w którego skład wchodzi Josephine Vander Gucht i Anthony West. dwójka ta sama nagrała i wyprodukowała swój album. zanim złożyli go w całość, co miesiąc pisali i udostępniali nową piosenkę. poznali się w Anglii.




cała płyta składa się z niezwykle klimatycznych dźwięków. uwielbiam połączenie damskiego i męskiego głosu, a tu obecne jest ono w każdej piosence. wokale artystów tak doskonale do siebie pasują, że tworzą niemal jeden charakterystyczny głos. są nierozerwalne i bardzo przejmujące. w muzyce ważna jest dla mnie duża ilość niskich basowych tonów. zespół wykorzystuje ten efekt bardzo często. to sprawia, że słuchając czuję się jakbym była wewnątrz dźwięku. dodatkowo tempo jest nieco zwolnione, tak aby jeszcze dobitniej dotrzeć i poczuć rytm muzyki. 

ciężko powiedzieć, która piosenka jest moją ulubioną lub według mnie najlepszą. każda ma w sobie coś niezapomnianego i przyciągającego. zazwyczaj kojarzą mi się z chłodnymi barwami ze względu na wysokie partie śpiewane przez dziewczynę. wyjątkiem jest piosenka Dazzle, która wciąga w mroczniejszy klimat pełen niskich dźwięków. zachodzi tu jeszcze większe nawarstwienie głosów, co daje niesamowity efekt. podobna sytuacja ma miejsce w piosence Lose it. tak naprawdę każda kompozycja na płycie jest wyjątkowa.



oprócz stwarzania klimatu, który uwielbiam, płyta ta jest pełna różnorodnych tekstów, z pośród których moimi ulubionymi są te motywujące i pokrzepiające. w każdej piosence słowa dotyczą odmiennych stanów duszy. tematy oscylują między miłością, zagubieniem, tęsknotą. dotyczą też tańca, zabawy, a nawet zainteresowania pieniędzmi. teksty nie należą może do wybitnych i odkrywczych, ale na pewno są nietuzinkowe. niektóre z nich są mi bardzo bliskie i myślę, że każdy może znaleźć coś dla siebie.



utwory z tej płyty pasują praktycznie do każdej sytuacji - można słuchać ich zawsze i wszędzie (co też czynię). według mnie nadają się idealnie m.in na imprezę, na spokojny wieczór z herbatą, czy na nabranie energii o poranku. tak samo dobrze słucha się Oh Wonder gdy świeci słońce i gdy pogoda jest przygnębiająca. najlepiej jednak brzmią puszczeni bardzo głośno. szczególnie gdy w te mroźne, zimowe dni trzeba wyjść gdzieś z domu, a droga jest długa.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz