17 sty 2017

something borrowed

jednym z moich ulubionych filmów, który jestem w stanie oglądać bardzo często i za każdym razem wywołuje we mnie takie same emocje jest Pożyczony Narzeczony (Something Borrowed) w reż. Luke'a Greenfielda. jest to typowa komedia romantyczna z happy endem, jednak ze względu na uroczą historię i dobrą obsadę aktorską warto ją zobaczyć. pełna humoru, dylematów i romantycznych gestów produkcja, nie raz podniosła mnie na duchu, gdy miałam gorszy dzień. wiem, że zawsze mogę na nią liczyć.


komedia urzekła mnie przede wszystkim przedstawioną historią. opowiada o zakazanej miłości, uczuciu z przeszłości, które nie gaśnie oraz roli przyjaźni. główna bohaterka - Rachel, którą poznajemy w dniu trzydziestych urodzin, na studiach podkochiwała się w koledze. często spędzała z Dexem czas, jednak ze względu na niską samoocenę dziewczyna nie przypuszczała, że mogłaby się mu również podobać. Rachel przypadkowo przedstawiła go swojej najlepszej przyjaciółce i widząc jak dobrze im się razem rozmawia - postanowiła się wycofać. zabrakło jej pewności siebie, by wyznać co czuje. Dex i Darcy zostali parą, a na imprezie urodzinowej Rachel ogłaszają zaręczyny.

okazuje się jednak, że mężczyzna w przeszłości czuł do Rachel to samo - skrycie ją kochał. uczucie odżywa w obojgu i wdają się w romans. pragną być ze sobą, ale nie chcą przy tym ranić Darcy, dlatego nie wiedzą co zrobić. 



ważną postacią jest przyjaciel Rachel o imieniu Ethan. to on radzi, by bohaterka wzięła się w garść i zmusiła Dexa do dokonania wyboru. Ethan motywuje kobietę do działania, a ona swym działaniem motywuje widzów.



fabuła jest pełna komplikacji, jednak wniosek jest taki, by walczyć o swoje pragnienia. trzeba grać pierwszoplanową rolę w swym życiu i nie mieć skrupułów w osiąganiu szczęścia. to ono jest bowiem najważniejsze. nie można dostosowywać się do innych, być uległym. film namawia do podejmowania ryzyka i odważnego działania w imię istotnych dla nas celów. tak jak bohaterka, która całe życie skrywała się w cieniu swojej przyjaciółki, w końcu przełamała się i postanowiła sama decydować o sobie, mówić głośno o swoich uczuciach i walczyć o szczęście.
 

lubię ten film również ze względu na ukazanie przyjaźni między dwiema bohaterkami. Rachel i Darcy znają się od maleńkości. do tej pory mówiły sobie wszystko i spędzały ze sobą mnóstwo czasu. uwielbiam scenę, gdy Darcy po wieczorze panieńskim postanawia, jak za starych dobrych czasów, przenocować u Rachel. spędzają ten wieczór tańcząc, śmiejąc się i rozmawiając. wtedy też następuje moment szczerości i Rachel omal nie przyznaje się do romansu z Dexem.



kiedy ostatecznie prawda wychodzi na jaw, wydaje się, że przyjaciółki rozstaną się na zawsze. Darcy jest zła i mówi, że nigdy nie wybaczy tego Rachel. mimo to, końcowa scena filmu pokazuje, że mocnej przyjaźni nie da się tak łatwo zniszczyć.

komedia ta jest wzruszająca i przywraca wiarę w istnienie dobra, miłości i możliwości osiągnięcia szczęścia. nawet jeśli wiadomo, że to tylko film i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, to mimo wszystko można poczuć się dzięki niemu lepiej. najbardziej lubię obrazy, które w jakiś sposób odnoszą się do moich własnych doświadczeń, przemyśleń czy marzeń, które mają związek z moją aktualną na ten czas sytuacją życiową.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz