fabuła nie opiera się na żadnych związkach przyczynowo-skutkowych. nie jesteśmy w stanie określić miejsca i czasu akcji. co więcej, odczuwalny jest brak harmonizacji graficznej ukazanych przestrzeni, a wydarzenia nie są uporządkowane chronologicznie. fabuła jest zdecydowanie nielinearna, występuje w formie zbioru krótkich epizodów. połączone one są tylko faktem występowania dwóch bohaterek. widz nie jest w stanie przewidzieć co zdarzy się w następnym ujęciu. właśnie taka koncepcja zaintrygowała mnie i nie pozwalała odwrócić uwagi od ekranu. brak logiki staje się fascynujący.
nie dość, że nie możemy domyślić się kolejnych zachowań i gestów dziewczyn, to nieustannie zaskakuje nas sama estetyka obrazu. kolory zmieniają się bardzo często. możemy obserwować całą gamę efektów - od czerni i bieli, poprzez jednokolorowe kadry aż do naturalnych barw, które występują w rzeczywistości. reżyserka bawi się wizualnością, wygląda na to, że ograniczenia jej nie obowiązują. gra odcieniami i efektami prowadzona jest nie tylko na przestrzeni kolejnych ujęć, ale także w czasie trwania pojedynczych nieprzerwanych cięciem akcji. na filmiku dostrzec można to wizualne zróżnicowanie.
oprócz tego, osobiście podobało mi się samo podejście bohaterek do życia. lekkomyślne, ale i beztroskie, nie bojące się ograniczeń. robiące dokładnie to, na co mają ochotę i posiadające bogatą wyobraźnię, którą umieją wykorzystać. dodatkowo w filmie jedzą naprawdę dużo, a na końcu urządzają bitwę na jedzenie i tym samym demolują wystawnie urządzoną salę. film ten pochłonął mnie, dziwił i fascynował. zachęcił tym samym do samodzielnej kreacji skupionej na formie i szeroko rozumianej abstrakcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz